Literatura podróżnicza z humorem
Nie jest to mój ulubiony gatunek literacki. Nie jestem jakoś specjalnie mocno zainteresowana podróżami lub czytaniem pamiętników z podróży. Chyba że chodzi o podróżniczy odpowiednik Bridget Jones. Tutaj mogę zrobić wyjątek.
Mia Słowik to debiutująca autorka humorystycznych relacji podróżniczych. Urodzona w Warszawie. Odwiedziła między innymi Indie, Turcję, niemal całą Amerykę Południową. Tę ostatnią opisuje zresztą w książce „Jak zostałam peruwiańską żoną”.
Jak zostałam peruwiańską żoną
Mia to wariatka. Inna od reszty rodziny, na którą, nota bene, składają się równie oryginalne osobniki jak sama autorka. No, ale uznajmy, że to ona jest tą dziwną. Pewnego dnia, za namową swojej ezoterycznej terapeutki, decyduje się na wyruszenie w podróż życia – z biletem w jedną stronę udaje się do Ameryki Południowej. Wiecie, dziewczyna, która nie miała dotąd nawet chłopaka pojawia się w krainie macho. Z tego nie może wyjść nic dobrego.
I rzeczywiście dziewczyna przeżywa wiele przygód: bierze udział w ceremonii ayahuaski, spędza czas w indiańskich wioskach, centrach medytacyjnych, itp. Udało jej się nawet dostać do domu paramilitares – niebezpiecznych gangsterów. W większości tych zdarzeń towarzyszą jej oczywiście mężczyźni. Tacy, którzy to decydują nie tylko o sobie, ale również o nieznanych sobie kobietach. Jeden z nich nawet zostaje partnerem podróżniczki…
Ocena
Niezwykle zabawna i pełna wciągających wydarzeń książka. Mia jest doprawdy zabawna w swoich spostrzeżeniach i ocenach tego, czego doświadcza podczas swoich podróży. W jej opisach nie brak autoironii i sarkazmu wobec sytuacji, w których się znajduje, Jednocześnie jest nieco zagubioną, niedoświadczoną panienką. Taką idealistką, która nawet w podróż na inny kontynent udaje się bez znajomości języka i z książkami do nauki w nadziei, że w tak zwanym międzyczasie się nauczy. Takie podejście do świata sprawia, że w zupełnie innej kulturze dziewczynę spotyka wiele niespodzianek. Tak jak prawdziwą Bridget Jones (pamiętacie scenę w tajskim więzieniu?).
Lekkość pisania, wspomniana już wcześniej autoironia oraz duża doza humoru sprawiają, że tę książkę, która jakby nie było jest literaturą faktu, czyta się bardzo dobrze. Tak dobrze, że mogłabym uznać ja za powieść humorystyczną. Dlatego, jeśli chcielibyście zacząć rok od czegoś lekkiego i przyjemnego, ale opartego na faktach, bardzo polecam Wam „Jak zostałam peruwiańską żoną”.
Dziękuję wydawnictwu Annapurna za możliwość zrecenzowania tej książki.
Pozdrawiam,
Ania
P.S. Napisz, co sądzisz o tej recenzji!
A po codzienną dawkę książek zapraszam na mój Instagram Subiektywna Lista Lektur (klik) oraz Facebook (klik)
Nie przepadam za tego typu literaturą, ale z tego co piszesz to może być ciekawe podejście do literatury podróżniczej. Jeśli będę miała okazję, na pewno po nią sięgnę
Zachęcam do przeczytania. Naprawdę warto!
O, bardzo ciekawa recenzja 🙂 podoba mi się 🙂 chętnie sięgnę po tę pozycję 🙂
zapraszam 🙂
Lubie taka literaturę, wiec długo nie trzema mnie przekonywać, chętnie przeczytam
Zachęcam do przeczytania. Warto.
Czytałam tę książkę, ale mnie totalnie nie przypadła do gustu. Przyznam szczerze, że dziwi mnie, jak osoby pozwalają innym decydować o swoim życiu, podejmować decyzje. No i medytacja to nie moje klimaty.
Najwyraźniej nie każdy ma silną osobowość.
Z pewnością. Ja jednak nikomu nie powierzyłbym tak ważnych decyzji. Potrzeba też zdrowego rozsądku. Jak ktoś może zabronić nam pracować, tylko żyć z tego, co ktoś nam da lub wymienimy coś, co wypleciemy na coś innego? To dla mnie było nie do pomyślenia.
Musisz pamiętać, że bohaterka znalazła się w nieco innej kulturze.
Ja z przyjemnością oglądam takie programy i czytamy książki
To koniecznie musisz przeczytać też książkę.
Ciekawa propozycja
Hmm, nie jest to mój ulubiony gatunek literacki, ale kto wie, może kiedyś się skuszę.
Mimo to zachęcam do przeczytania
Lubię książki pokazujące inne kultury, kraje, społeczności odmienne od naszych. Pewnie i ta by mi sie spodobała, skoro pełna humoru.
Zapraszam do czytania. Pełno tutaj humorystycznych sytuacji.
Jakoś nie zainteresowała mnie ta książka, nie przepadam z takimi tematami.