Mroczno, mocno, Totentanz
Dzisiejszy wpis zamieram poświęcić książce, którą od jakiegoś czasu widuję w social mediach. Muszę zauważyć, że coraz częściej sugeruję się tym, co książkowi entuzjaści pokazują na swoich profilach. Czasem jest to dobry wybór, a czasami niekoniecznie. Jak będzie tym razem?
Totentanz czyli taniec śmierci, jest alegorycznym przedstawieniem tańca ludzi ze śmiercią. Takie przedstawienie pojawiło się w późnym średniowieczu. Symbolika jest tutaj bardzo prosta, otóż kościotrup na czele wiódł ludzi różnych stanów ku śmierci, co oznaczało, że każdy z nich był w jej obliczu równy.
Takie wizerunki były bardzo popularne w sztuce plastycznej i literaturze późnego średniowiecza. Powstawały jako przypomnienie o nieuchronnym losie oraz w wyniku rozczarowania nad marnością świata i skarga na przemijanie. Wczesne tańce śmierci wyglądały jak koło taneczne, w którym rozradowane trupy tańczyły z przestraszonymi ludźmi. Te z kolei rozpadały się na pary, składające się z kościotrupa oraz człowieka. Zobaczcie zresztą na tej ilustracji.
Nie dziwcie się zatem, że ja, jako rasowa fanka kościotrupów i osoba, która pracę magisterską pisała o horrorze, musiałam koniecznie sięgnąć po książkę, która tytuł wzięła od mojego ulubionego motywu w literaturze. Koniecznie musiałam sprawdzić, co skłoniło Mirosława Gorzkę do nadania takiego tytuły kryminałowi.
„Nie da się uciec od nierozwiązanych problemów z przeszłości. Rany same się nie zabliźniają, mogą tylko przyschnąć. Wystarczy drzazga, żeby znowu zaczęły krwawić”.
Przyjrzyjmy się opisowi wydawcy:
Śmierć objęła rządy w mieście. Wśród młodzieży mnożą się samobójstwa, wrocławska policja znajduje zwłoki zamordowanych młodych kobiet, płatny zabójca rozwiązuje problemy w światku handlarzy narkotyków. Kiedy spotyka się twarzą w twarz z komisarzem Marcinem Zakrzewskim, rzuca mu wyzwanie. Rozpoczyna się bezwzględna rywalizacja. Żeby złapać mordercę, Zakrzewski musi zmierzyć się z najmroczniejszą stroną swojej natury. Musi dokonać niemożliwego – zatańczyć ze śmiercią i przeżyć.
Policjanci Marcin Zakrzewski, Paulina Czerny i Parol Szawczak powracają w trzeciej części cyklu kryminalnego „Cienie przeszłości”. Czy cena, jaką przyjdzie im zapłacić za zaangażowanie w sprawę, nie będzie zbyt wysoka? Czy to będzie ich ostatnie wspólne śledztwo?
Czy czujecie się zainteresowani? Ja bardzo. I z tego powodu, nie tylko ze względu na tytuł, postanowiłam spędzić z tą powieścią troszkę czasu.
Książkę oceniam na pięć i pół w mojej sześciostopniowej skali ocen. Jestem przede wszystkim bardzo zadowolona, że rzeczywiście w powieści pojawia się nawiązanie do tańca śmierci, tego ze średniowiecza. Można byłyby przyczepić się troszkę do tego, że grupa nastolatków wykorzystuje ten motyw w nieco głupkowaty sposób, ale, jak to się mówi, młodość musi się wyszumieć. I najwyraźniej musi to robić w najgłupszy z możliwych sposobów, czyli poprzez odgrywanie tańca śmierci z prawdziwego zdarzenia.
W tym kryminale pojawiają się także bohaterowie poprzednich części serii, czyli Paulina Czerny, Marcin Zakrzewski oraz Parol Szewczak. Ten ostatni ze względu na odniesione obrażenia nie jest może zbyt aktywnym śledczym, ale ze względu na stan zdrowia jestem mu w stanie to wybaczyć. Co do pozostałej dwójki – mamy tutaj do czynienia z policjantami z krwi i kości, osobami, które muszą rozwikłać zagadkę tajemniczych samobójstw wśród młodych, a także odnaleźć i unieszkodliwić bardzo niebezpiecznego płatnego zabójcę, Satyra. W przypadku tej ostatniej sprawy to Marcin Zakrzewski wykazuje się największą inicjatywą. Dlaczego tak jest przekonajcie się sami, czytając tę książkę.
I skoro już mowa o Satyrze to muszę się Wam przyznać, że dawno nie miałam do czynienia z tak ciekawą kreacją przestępcy. Jest to mężczyzna bezwzględny, profesjonalny do szpiku kości i do tego bardzo silny. Wydaje się być nieuchwytny dla policji, co pozwala mu z zimną krwią wypełniać powierzone zadania. Nie jest jednak maszyną do zabijania, o czym możemy przekonać się w drugiej części powieści. Zostaje pokonany przez kobietę, później do głosu dochodzą jego emocje…Bardzo to ciekawe.
Podsumowując, jeśli planujecie przeczytać tak zwany „jakiś kryminał” to lepszym wyjściem będzie zastąpienie go przez Totentanz Mirosława Gorzki. Oczywiście, jeśli zdecydujecie się na rozpoczęcie serii od pierwszej części, a nie od końca jak ja, to może okazać się, że ten tytuł będzie świetnym dopełnieniem pozostałych dwóch książek. Ja zaraz zabieram się do przeczytania pozostałych dwóch, czyli Iluzji i Martwego sadu, ponieważ czuję się bardzo zaintrygowana.
Pozdrawiam,
Ania
P.S. Napisz, co sądzisz o tej recenzji!
A po codzienną dawkę książek zapraszam na mój Instagram Subiektywna Lista Lektur (klik) oraz Facebook (klik)
Bardzo ciekawa recenzja. Słyszałam o tym tytule dzięki Krzysztofowi Bochusowi który również zachęcał do jej przeczytania
Nie wiedziałam nawet, że Bochus ją polecał. Ale to tym lepiej o niej świadczy.
Też się sugeruję jakie są recenzje na temat danej książki,
szkoda wydawać pieniądze skoro inni nie polubili danej książki…
A książka totalny horror 🙂 Umarłabym chyba ze strachu, chociaż recenzja to wysoka ocena 🙂
Ciekawie brzmi to co piszesz, zasiałaś ziarnko niepewności i chęci przeczytania tej książki 🙂
Mam parę kont, na których zawsze sprawdzam, czy książka zaskoczyła, jeśli zamierzam coś kupić, bo wiem, że z tymi blogerami mamy podobny gust literacki.
Recenzje blogowe (nie mówię o Twojej) coraz bardziej mnie rozczarowują. Mam wrażenie, że blogerzy zdążę piszą, że książka jest dobra, nawet jeśli tak nie myślą.
A co do kryminałów, to niestety nie jest mój ulubiony gatunek.
Lubię podpatrywać, co inni czytają, a zwłaszcza jak zwrócą moją uwagę na książkę, które umknęła mi śledzeniu premier. 🙂 A tę serię chętnie będę miała na uwadze. 🙂
Okładka zupełnie nie w moim stylu. Na pewno nie zwróciłabym na nią uwagi, ale po Twojej recenzji wiem że ta książka mogłaby mnie zainteresować.
Przekonaj się, czy Ci się spodoba i przeczytaj.
Też się sugeruję jakie są recenzje danej książki,
A ja nie znam jeszcze tej książki, chyba muszę więcej o niej poczytać.
Zachęcam 🙂
sama byłam kiedyś zafascynowana dence macabre i horror vacui, dlatego myślę, że jest to propozycja dla mnie 🙂
Brr, aż się włos jeży na głowie jak się czyta opis tej ksiązki 🙂
To chyba nie moja tematyka a już na pewno nie do czytania przed snem 😀
Przed snem to może jednak nie 🙂 Ja nie mogłam zasnąć 🙂