Radek Rak Baśń o wężowym sercu
Dziś przychodzę do Was z propozycją inną niż wszystkie. Zdecydowałam się na sięgniecie po jedną z bardziej wyczekiwanych książek w 2020 roku, czyli Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli Radka Raka. Jeśli także zainteresowaliście się tą powieścią, ale nie wiecie, czy warto przeczytać, doczytajcie do końca.
Bardzo charakterystyczna, czerwona okładka z kobietą (tak mi się wydaje) trzymającą w objęciach węże, pojawiła się tuż przed wakacjami w różnych mediach społecznościowych. Wraz z nią można było poznać pozytywne opinie o samej powieści. Zachęcona zarówno recenzjami, jak i samymi opisem, zdecydowałam się przeczytać tę książkę.
Baśń o wężowym sercu – fabuła
Czy pamiętacie z lekcji historii, kim był Jakób Szela? Jeśli nie to już przypominam. Otóż Szela był najbardziej znanym przywódcą chłopskim podczas wystąpień chłopów w zachodniej Galicji, czyli tak zwanej galickiej rabacji. Przez dziesięciolecia był postrachem polskiej szlachty. Wszystko wzięło się z tego, że Szela, jako deputowany do gminy Samrzowa, prowadził spór z miejscowymi szlachcicami o nazwisku Bogusz. W trakcie tej posługi był upokarzany, bity i więziony. To sprawiło, że zaczął myśleć o zemście.
Tyle historii. Pora przyjrzeć się fabule opisywanej dziś przeze mnie książki. Oto opis wydawcy:
Baśń jest próbą stworzenia na nowo mitologii Galicji. Nie jest powieścią historyczną, i choć napisana z dużym szacunkiem dla ówczesnych realiów społecznych, obyczajowych i politycznych, to zawieszona pozostaje między historią a mitem. Wyrasta z legend, w które obrosła postać chłopskiego przywódcy – tych prawdziwych i tych stworzonych przez Radka Raka.
Śledzimy losy młodego Kóby Szeli, wzrusza nas miłość, jaką obdarzyła go Żydówka Chana, czujemy razy pańskiego bata, przeżywamy zauroczenie zmysłową Malwą, wędrujemy przez krainę baśni, żeby zamieszkać we dworze i poczuć zapach krwi rabacji 1846 roku.
Radek Rak napisał powieść o dobru i złu, które czają się w każdym z nas, o nierównych szansach, o Galicji i o Polsce. Powieść pełną rozbuchanego erotyzmu, ironii i humoru, nakarmioną mrokiem ludzkich serc.
Z pewnością to na co powinniście zwrócić uwagę to fakt, że tak jak w prawdziwej baśni, mamy tutaj do czynienia z wieloma wątkami oraz bohaterami, które mają za sobą pochodzenie magiczne. Mam tutaj na myśli nie tylko takie postacie, jak: Malwa (niezwykle zmysłowa kobieta, pewnie rusałka lub inna świtezianka), czarty, czarnoksiężnicy lub król węży. Zresztą ten ostatni pojawia się w książce bardzo często i odpowiedzialny jest za większość magicznych wydarzeń w powieści i które niejako związane są z całym życiem Jakóba Szeli (wężowa magia!).
Moja ocena
Lubię baśnie, uwielbiam fantasy i cenię sobie elementy magiczne w powieściach. Jednak, czy to wystarczy, żeby ocenić książkę Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli Radka Raka wysoko? Niestety nie. Moja ocena jest surowa, ale nie niska. Jednak, żeby oddać sprawiedliwość autorowi, opiszę i plusy, i minusy.
Do największych zalet tej pozycji z pewnością muszę zaliczyć język, którym posługuje się autor. Jest piękny, stylizowany na archaiczną polszczyznę. Z tym, że nie jest to język, od którego odwykliśmy. Poszczególne słówka wtrącane tam i ówdzie zdają się nie utrudniać odbioru treści, a jedynie ją urozmaicać.
Samo przedstawienie głównego bohatera jest w miarę zgodne z faktami historycznymi. To, co wiemy o Jakóbie Szeli zostało sprawnie wplecione w wymyślone przez autora realia i doskonale połączone z wątkami magicznymi. Zresztą skoro o nich mowa, świetny jest koncept oddawania serca kochanej osobie raz na zawsze. Kreacja Malwy – również niczego sobie.
To, co muszę zarzucić książce to znaczna rozwlekłość. Wiadomo, że baśnie rządzą się swoimi prawami, jednak powolność narracji była niekiedy nie do zniesienia. Bynajmniej ja jestem przyzwyczajona do nieco szybszego tempa. Być może bierze się to z tego, że książka została napisana w baśniowej konwencji. Może dlatego, że specyfika języka i stylizacja na dawne czasy wymagała pewnej rozwlekłości. Dla mnie, współczesnego czytelnika, był to minus. Ale jestem pewna, że wielu z Was może znaleźć w tej powolności ogromną zaletę.
Podsumowując, myślę, że na naszym rynku pojawiła się ciekawa i nietuzinkowa pozycja. Coś innego niż wszechobecne kryminały i erotyki, którymi zawalone są księgarnie. Warto po nią sięgnąć, być może będzie to Wasza książka 2020 roku.
Pozdrawiam,
Ania
P.S. Napisz, co sądzisz o tej recenzji!
A po codzienną dawkę książek zapraszam na mój Instagram Subiektywna Lista Lektur (klik) oraz Facebook (klik)
Jeśli sięgam po takie pozycje, a przyznaje, że robię to rzadko, to wyłącznie dla języka, mam takie małe zwichnięcie, że uwielbiam piękną polszczyznę, ale też regionalizmy, czy starosłowiańskie zwroty. Pięknie w takich książkach widać, jak język jest żywy.
Widziałam okładkę w mediach społecznościowych, ale jakoś nie przekonały mnie do siebie peany na cześć tej książki
bardzo nakręciłaś mnie na tę książkę, podoba mi się to, że potraktowałaś ją dość surowo, jak na dobrą książkę przystało 😉
Dziękuję
okładka na plus, treśc (dla mnie) niestety nie atrakcyjna.
W sumie dla mnie okladka też ciekawa
Brzmi bardzo ciekawie. Wpisuję na listę książek do przeczytania:)
Chyba jednak ta książka mnie nie przekonuje, więc tym razem odpuszczę
Lubię rozwlekłą fabułę, jeśli towarzyszy jej piękny język.
Elemety baśniowe i magiczne średnio mi podchodzą ale powieści z historią tle już jak najbardziej więc spróbuję przeczytać.